Fabryczny

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Fabryczny

Stary „Fabryczny” dawno w gruzach.
Jedni żałują, drudzy wcale.
A mnie wciąż wzrusza, wciąż pobudza
do wspomnień lata, gdy w upale
z trzeciego, tego z prawej strony,
wyruszał zwykły, osobowy
i wystukując rytm znajomy
wiózł obiecując piec chlebowy,
znajomą drogę, pyłu pełną,
dom kryty blachą lśniącą w słońcu
tę przystań, tę jedyną pewną,
co na tej drogi stała końcu.

Stary „Fabryczny” dawno w gruzach.
Jedni żałują, drudzy wcale.
Życie mi zeszło na podróżach,
choć nie dotarłem nigdy dalej
niż zasięg kolejowych torów,
bo na Fabrycznym, na peronie,
sygnał czerwony z semaforów
oznajmiał, że to drogi koniec,
a zgięte w górę szyny drwiły
z mych marzeń, żeby dalej ruszyć,
w ten świat, co się wydawał miły,
wart każdej chwili, wart podróży.

Stary „Fabryczny” dawno w gruzach.
Jedni żałują, drudzy wcale.
A mnie ta podróż się wydłuża
i coraz trudniej, coraz dalej.
Kiedy przebiją serce miasta,
puszczą pociągi we wszech strony,
sieć, niczym grzybnia, poprzerasta
podziemia Łodzi z każdej strony.
Choć letnia podróż drąży pamięć,
nie wrócę tamtym osobowym.
Już inny ślepy tor dziś dla mnie.
Inny Fabryczny mi końcowym.

Bydgoszcz, 22 czerwca 2021 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Zdjęcia ilustracyjne z Wikipedia, dozwolony użytek publiczny.

Zdjęcie pierwsze:
Łodzianie podczas ‚Pożegnania z Łodzią Fabryczną”, październik 2011, autor zdjęcia Zorro2212, 15.10.2011 r.,
Zdjęcie drugie:
Dworzec Łódź Fabryczna i w perspektywie EC1 i jeden z elementów Bramy Miasta, ujęcie z góry, autor zdjęcia Zorro2212 2.06.2019 r.,

Katedra

Pożar katedry Łódzkiej 11 maja 1971 © Archiwum Diecezji Łódzkiej

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Katedra
[Piotrkowska 265]

„Mamo! Mamo! Pali się…!”

stoimy w oknie
na trzecim piętrze
patrząc bezradnie na północ

pali się
pali się katedra
pali się katedra łódzka

jutro skończę 11 lat
rok temu moja pierwsza komunia
brat dwa dni wcześniej skończył roczek

pali się
pali się katedra
pali się katedra łódzka

dym gęstnieje
wali się wieża nad organami
mama przytula mnie najmocniej jak może

pali się
pali się katedra
pali się katedra łódzka

Bydgoszcz, 11 maja 2021 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

——————————————————————————–
50 rocznica pożaru łódzkiej katedry. Wybuchł we wtorek, 11 maja 1971, około godziny 18.20. W katedrze odbywało się nabożeństwo majowe

Łódzka katedra w ogniu. Mija 50 lat od tych dramatycznych wydarzeń
Odprawiał je nieżyjący już ks. Piotr Rycerski, wtedy wikary w parafii katedralnej Na nabożeństwie było około stu wiernych.

Nagle usłyszałem szum – wspominał po latach ks. Piotr Rycerski. – Obejrzałem się i zobaczyłem, że ludzie uciekają z ławek do bocznych naw i kierują się do wyjścia. Spojrzałem na sufit, gdzie wisiał wielki żyrandol. Zobaczyłem tam błysk światła…

Ks. Rycerski nie myślał jeszcze wtedy o pożarze. Sądził, że doszło do jakieś spięcia elektrycznego i dlatego ludzie uciekają. Ale po chwili przybiegł do niego kleryk i powiedział, że katedra w płomieniach. Klerykiem tym był ks. Bogumił Walczak, były proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzezinach, który studiował na trzecim roku. Gdy zobaczył płonącą katedrę szybko tam pobiegł z pomocą.
Ks. Piotr Rycerski wyniósł z kościoła Najświętszy Sakrament, który przeniósł do kaplicy seminaryjnej. Przybiegli inni klerycy, którzy zaczęli ratować naczynia, szaty liturgiczne.

Takiego pożaru jeszcze nie było..
W stronę katedry zaczęły jechać na sygnale wozy strażackie. Zamknięto ulicę Piotrkowską, przestały jeździć tramwaje. Jan Paczuski był w 1971 roku młodym strażakiem. Opowiadał nam, że wtedy istniało coś takiego jak dyżury domowe.

Strażacy dyżurowali w domu i w razie potrzeby przyjeżdżał po nich samochód i zabierał na akcję – wyjaśniał pan Jan. – Ja, jako młody chłopak, mieszkałem wtedy w budynku jednostki przy ul. Rudzkiej. Przyjechał po mnie samochód i razem z dwoma kolegami mieszkającymi w okolicy zabrał nas na ul. Piotrkowską.

Takiego pożaru w Łodzi nie było. Nigdy nie płonął tak wysoki budynek.

Palił się dach – wspominał przed laty pan Jan. – Najważniejszym zadaniem było utrzymanie stumetrowej wieży. Koledzy wchodzili na dach od jej strony i tam lali wodę.

Na tę akcję zjechały wszystkie łódzkie jednostki straży pożarnej, blisko trzydzieści. By zapewnić bezpieczeństwo w mieście, do Łodzi przyjechały jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z okolicy. Ona miały interweniować, gdyby doszło do innego pożaru w mieście.

Ludzie płakali
Wokół katedry zaczęły się gromadzić tłumy łodzian. Ludzie płakali, byli przerażeni. Jan Paczuski wspominał, że na przeciw katedry stał już wieżowiec, ale nie był wykończony. Nie miał jeszcze okien. Ludzie się tam przedostali i z tego wieżowca obserwowali pożar.

To nie był taki pożar w którym buchały płomienie ognia – opowiadał Jan Paczuski. – Dach był pokryty blachą i paliła się konstrukcja pod nim. Było za to bardzo dużo dymu. I strasznie wysoka temperatura, która topiła blachę.

Jan Paczuski wspominał, że wrócił do domu kiedy już widniało. Jego koledzy pilnowali kościoła jeszcze kilka dni, dogaszali żarzące się belki.

Biskup wrócił z Wrocławia
Kiedy wybuchł pożar w mieście nie było ks. biskupa Józefa Rozwadowskiego, ówczesnego ordynariusz łódzkiego. Przebywał wtedy we Wrocławiu. Na wieść o tym co się stało, ruszył do Łodzi. Proboszczem katedry był wtedy ks. biskup Jan Fondaliński, sufragan łódzki. Był już wtedy bardzo chory, umarł kilka miesięcy później, w sierpniu.
W czasie akcji ratowniczej ucierpiał jeden ze strażaków. Jak donosiły ówczesne gazety, był to 22-letni Mieczysław Bąk. Spadł na niego kawałek rozżarzonego muru. Strażak znalazł się w szpitalu, ale na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń. Odwiedził go tam biskup Rozwadowski.
Udało się uratować 100-metrową wieżę katedry, ale straty jakie przyniósł pożar były ogromne. W liście do wiernych, który odczytano w łódzkich kościołach ks. biskup Józef Rozwadowski napisał: Na skutek pożaru, który wybuchł we wtorek 11 maja, katedra nasza uległa potężnemu zniszczeniu. Całkowicie spalił się dach katedry; sklepienie utrzymało się, ale jest również uszkodzone; tynki wewnątrz katedry odpadły na dużych powierzchniach stropu(..)Pożar katedry – to nieszczęście dla całej diecezji. Przecież świątynia katedralna jest matką wszystkich kościołów naszej diecezji, symbolem jedności Ludu Bożego gromadzącego się w chwilach uroczystych wraz ze swymi biskupami i kapłanami.
Telegram kondolencyjny do biskupa łódzkiego przysłał z Krakowa ksiądz kardynał Karol Wojtyła: Jesteśmy głęboko wstrząśnięci wiadomością o zniszczeniach dokonanych w katedrze łódzkiej przez pożar. Wyrażamy naszą solidarność w modlitwie i trosce Arcypasterza.

Ucierpiały organy
Ks. Rycerski wspominał, że po północy, w towarzystwie strażaka, wszedł na chór katedry. To co zobaczył przeraziło go. Uciekający z chóru organista nie zamknął żaluzji chroniących organy. Piszczałki, klawisze organów były zalane błotem, nie nadawały się do użycia. Na drugi dzień udało mu się wejść na strop katedry. Temperatura był tak wielka, że nie pozostał nawet śladu po sygnaturce znajdującej się w wieżyczce, która się zawaliła. A dzwon nie był mały…
Po pożarze niedzielne msze święte odbywały się przy ołtarzu ustawionym na boisku seminaryjnym. W dni powszednie odprawiano je w kaplicy znajdującej się w budynku przy ul.Worcela 5(dziś ks. Skorupki).
W całej Łodzi zaczęto zastanawiać się o przyczynach pożaru. Nie brakowało spiskowych teorii twierdzących, że katedra została podpalona. Pojawiły się informacje, że dzieci mające akurat religię w budynku przy ul. Skorupki 5 tuż przed pożarem, usłyszały wybuch. Potem twierdzono, że doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Jan Paczuski mówił, że jego zdaniem powodem pożaru było zaprószenie ognia. Na dachu katedry trwały prace remontowe. Być może któryś z robotników rzucił niedopałek papierosa, może wystarczyła iskra, która poleciała w czasie spawania, może ktoś nie wyłączył grzałki…Wystarczyła iskierka.
Katedrę udało się wyremontować. Część pieniędzy otrzymano z ubezpieczenia, zbiórki na jej remont przeprowadzano we wszystkich kościołach diecezji łódzkiej. Katedrę na nowo otwarto 16 grudnia 1972 roku.

Pergola

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Pergola
[Lecznicza]

Wspominasz coraz rzadziej

matkę na ławce w jej cieniu
złotowłosą dziewczynkę z warkoczykami jak postronki
pierwszego papierosa trzymanego ukradkiem
rwany oddech w przerwie boiskowego szaleństwa

Przechadzasz się coraz wolniej

jej otwartym na jutro łukiem
jej półkolistym wczorajszym cieniem
jej tajemnicą skrytą za bluszczem i winoroślą
splątanymi ze sobą na śmierć i życie

Pamiętasz coraz gorzej

zapach świeżych liści wiosną
chłód życzliwego cienia latem
kolory do szkolnego zielnika jesienią
szklistość sopli zwieszających się zimą

Odczytujesz coraz trudniej

wyryte na ławce zatarte inicjały
twarze zaplatane w bluszczu pamięci
łuk pergoli wyrysowany  w powietrzu drżącą ręką
zarysy postaci zaklęte w uschniętej winorośli

Odbierasz coraz rzewniej

zapamiętane z zastanym
to okno z obcymi firankami
nieznajome dzieci na placu zabaw
tamto miasto dziewczynę wszystko

jedynie proch wysypujący się na grób matki
znajomy
ciepły
suchy

Kreślisz nim łuk pergoli

Bydgoszcz, 11 sierpnia 2019 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F27082023

Pergola
Pergola w parku przy ulicy Leczniczej w Łodzi, zdjęcie ze zbiorów autora.
Park przy Leczniczej
Park przy Leczniczej

Ulica Miła

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

 Ulica Miła
[Rzgowska 33]

Jest w każdym mieście taka ulica.
Jest nawet w Łodzi. Wciąż mnie zachwyca.
Ulica Miła, która od Rzgowskiej
do Szarej biegnie po linii prostej.

Ulica Miła. Nie bardzo piękna.
Nie bardzo miła, całkiem nie kręta.
I jakby mało było tej wizji,
do Szarej biegnie wprost, bez kolizji.

Na rogu Miłej, dobrze pamiętam
spędzałem chwile. Dziś już zamknięta
ta biblioteka na pierwszym piętrze.
Czy ktoś tam czeka na moje wiersze?

Bydgoszcz, 23 stycznia 2018 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Na zdjęciu: Tablica na budynku na rogu Miłej i Rzgowskiej w Łodzi. W budynku na rogu Miłej i Rzgowskiej, mieści się Filia nr 7 Miejskiej Biblioteki Publicznej Łódź-Górna, im. Wł. St. Reymonta. Własciwy adres: Rzgowska 33. Korzystałem z niej bardzo często. Fragment zdjęcia pobrano z Google Street View (domena publiczna).

F23012023

Kuczka

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Kuczka
[Piotrkowska nr 40]

W odpowiedzi Marii Duszce na jej wiersz „1968” z tomiku „Freienwill”.

Wyszedłem z baru, na Piotrkowską.
Ulica znów faluje skwarem.
Idąc przed siebie, chciałbym prosto,
a znosi mnie, jakby za karę.

Zataczam się do bramy ciemnej
i na podwórze wkraczam ciche.
Na środku, w atmosferze sennej,
szykuje swoje święto Symche.

W kuczce już wszystko jest gotowe,
by tydzień tu pod niebem spędzić,
ósmego dnia zaś przykryć głowę
i „Simchat Torah” wszem obwieścić.

Skąd tutaj Żydzi, kuczka, wszystko?
U Silbersteina, pod czterdziestym?
Zdumienie mnie otrzeźwia szybko.
Sprawdzam więc, datę. Rok dwudziesty.

Przecieram oczy ze zdumienia,
nie wiedząc, skąd się tutaj wziąłem,
aż z bramy śpiew się w płacz zamienia.
I rzeczywistość też. Z mozołem.

Wychodzę na Piotrkowską gwarną.
Tłum się przewala w obie strony.
Płacz za plecami cichnie skargą
za światem, co zaprzepaszczony.

Bydgoszcz, 2 września 2017 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Do ilustracji wykorzystano zdjęcia własne oraz zdjęcia innych autorów:
Sławomira Maciaszczyka (9 kadrów, Łódź, 2018 r.,),
Magdaleny Kais (2 kadry, Łódź, 2018 r.,),
Wykorzystano również jedno zdjęcie, które zostały publicznie udostępnione w Internecie na podstawie: [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)%5DKuczka

Miasto Ł

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

 Miasto Ł

Miasto jak poszarpana chusta.
Jak płaszcz wielekroć cerowany.
Piotrkowska, która dziwnie pusta,
a przecież kiedyś gwar był na niej.

Jak rany odniesione w wojnach.
Jak utracone w boju życie.
Jak to mieszkanie, co na Chojnach.
Gdzieś jest, a jakby już w niebycie.

Chodniki z popękanych płytek.
Ulice kiepsko brukowane.
Rynsztoki, wozy bladym świtem.
Tramwaj dudniący gdzieś za bramą.

Ludzie. Tysiące różnych twarzy.
Kościoły, cerkiew i bożnice.
I milion niespełnionych marzeń,
pozostawionych na ulicy.

Wciąż szukam Łodzi, której nie ma.
Zaglądam w bramy, co odeszły.
Tu w każdym miejscu wiersza temat,
a czas, co płynie, to czas przeszły.

Bydgoszcz, 3 lipca 2017 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Miasto zapomniane

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Miasto zapomniane

Dziś mego miasta nie poznaję.
Inaczej jeżdżą w nim tramwaje.
Ulicą Przejazd, dziś Tuwima,
inna przechadza się dziewczyna.

W bramach dzieciaki już nie stoją
Nie ma Twych dłoni, które koją.
Jedynie pasaż pełen ludzi,
jakby Meyera duch ich zbudził.

U Poznańskiego inne wrzenie.
W murach, gdzie stukot maszyn drzemie,
na wypieszczonych glanz posadzkach,
tłumy przy kasach. Złota klatka.

Radwańska, chociaż znów ta sama,
dla mnie zupełnie jest nieznana.
Choć wiedzie mnie w tę samą stronę,
widoki nowe. Nieznajome.

Chociaż ceglanych murów nie ma,
za wyjątkami może trzema,
choć dzielnie znoszę każdą ranę,
umiera we mnie miasto znane.

Piotrkowska, ciągle w moim sercu.
Pozornie więc, na swoim miejscu.
Wiatr. Poły płaszcza mam rozwiane.
Przez miasto idę. Zapomniane.

Z wiatrem idziemy, całkiem sami.
Wiatr niesie liście ulicami,
a ja w kieszenie je nabieram
i choć mam pełne, ciągle zbieram.

Pewnie je Tobie wszystkie wyślę
i jedno w nich życzenie zmyślę.
Żebyś choć jeden przeczytała
i chociaż raz odpowiedziała.

Na łódzki, na nasz stary adres.
W zwykłej kopercie, nie esemes,
wyślij ten list. Nie mów nikomu,
że czekasz i że jesteś w domu.

Przyjadę, choćbym był daleko.
Na trzecie piętro wbiegnę lekko.
Siądziemy razem przy obiedzie
na wieczność. Miło będzie siedzieć.

Za oknem miasto gwarne, żywe,
zdziwione spojrzy nam przez szybę
i w swym zdumieniu tak zostanie.
Miasto na chwilę zapomniane.

Bydgoszcz, 22 maja 2017 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

W celu ilustracji wykorzystano zdjęcia własne oraz zdjęcia innych autorów:
Sławomira Maciaszczyka (1 kadr, Łódź, 2018 r.,), za zgoda autora
Magdaleny Kais (2 kadry, Łódź, 2018 r.,), za zgoda autorki.
Ignacy Płażewski, Kino Gdynia przy ulicy Tuwima w Łodzi, I/4715/9 lata 50. i 60. XX w (1 kadr)


HuBar Ulica Moniuszki 8 w Łodzi, 1 maja 2007, plik Kamienica ulica Moniuszki 8 Lodz.jpg znajduje się w Wikimedia Commons – repozytorium wolnych zasobów. (1 kadr)
Jakub Zasina, Pałac Izraela Kalmanowicza Poznańskiego w Łodzi, dziś Muzeum Historii Miasta Łodzi, 27 grudnia 2005, (1 kadr)


By Jakub Zasina [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)%5D, from Wikimedia Commons
Mietek Ł, Łódź, ul. Radwańska – Dworek, 9 listopada 2011, ( 1 kadr) źródło: https://www.panoramio.com/photo/62102658


Mietek Ł [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)%5D, via Wikimedia Commons
Patryk Ulica Piotrkowska w Łodzi w listopadzie 2015, 21 listopada 2015, (1 kadr)


By Patryk [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)%5D, from Wikimedia Commons
Wykorzystano również zdjęcia, które zostały publicznie udostępnione w Internecie na podstawie: [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)%5D .

Hotel Grand

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Hotel Grand
[Piotrkowska 72]

Stoję w pasażu, u Ludwika.
Piotrkowska w lewo, w prawo też.
Fasady wzrokiem swym przenikam.
Grand Hotel z lewej. Kolor? Beż.

Edwarda Hentschla styl zanika.
Za mansardowy dach gdzieś biegnie.
Śladu już nie ma po antykach,
a Meyer patrzy na to gniewnie.

Hotel, jak świadek, niemy, trwały.
Jak kamień na Piotrkowskim Trakcie.
Na Lodzermenschów czyn zuchwały
Dowód najlepszy tutaj macie.

Bydgoszcz, 23 kwietnia 2017 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

W cukierni u Wasiaka

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

W cukierni u Wasiaka
[Rzgowska 71]

Naprzeciw starej strzelnicy,
na Rzgowskiej, zaraz za Łączną,
po drugiej stronie ulicy,
unosił się zapach pączków.

W szklanych gablotach cukierni
na tacach, na pergaminach –
ciasta, ciasteczka i sernik,
klocki pysznego domina.

W rogu, na końcu cukierni
za szklaną szybą wysoką
upał termosy uperlił.
Ozdobił srebrzystą rosą.

A w środku, po same brzegi,
w kolorach snów pastelowych,
kuszące, puszyste śniegi
z krainy marzeń lodowych.

Odnajdę je kiedyś, w potrzebie.
Te smaki, cukierni zapach.
Gdziekolwiek choćby i w niebie.
Choćby na końcu wszechświata

Weźmiesz mnie wtedy za rękę,
jak tamtej skwarnej niedzieli
i śnić będziemy, przepięknie,
lody w kolorach pasteli.

Bydgoszcz, 23 marca 2012 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Zakład cukierniczy p. Wasiaków (r. zał. 1936?), ul. Rzgowska 71, ZAKŁAD ZMIENIŁ WŁAŚCICIELA

F23022022

Trzy chleby

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Trzy chleby
[Rzgowska 45a i okolice]

Chleb pierwszy

Na Rzgowskiej, w piekarni Janowskich,
za szarą połacią ościeży,
wciąż miesił i miesił się w dzieży
chleb pierwszy, a bochny wciąż rosły.

W kolejce, w grudniowy poranek,
w zadymce na cztery fajery,
wystałem, wymarzłem aż cztery.
Te chleby pachnące, rumiane.

Do domu ruszyłem w podskokach,
po drodze wciąż grzejąc się ciepłem,
co jeszcze zaklęte w tym chlebie.
Wiatr cienką kurteczką łopotał.

Chleb drugi

Od Rzgowskiej, gdy skręcić w Wójtowską,
na rogu, w witrynach oszklonych,
na deskach brzozowych stał prosto
chleb drugi. Ten w nocy pieczony.

Gdy pusta piekarnia na Rzgowskiej
aż tutaj wygnała mnie, czasem,
z radością do domu przyniosłem,
dwa bochny schowane pod pachę.

Ty brałaś chleb z nocy do ręki
choć żaru w nim było niewiele.
Był dobry, pachnący i miękki.
Na co dzień i dobry w niedzielę.

Chleb trzeci

Gdzie stary klasztor, drewniany,
w zatęchłej piekarni norze,
przy Krasickiego schowanej,
chleb trzeci. W szarym kolorze.

Gdy chleba nie było nigdzie,
pierwszego czy też drugiego,
brałem ten stary. W siwiźnie.
Chleb dobry, bo był. Dlatego.

Gdy dziś do domu daleko,
do Rzgowskiej, Wójtowskiej, do Was,
w pamięci gdzieś schowanego
choć kromkę chleba mi podaj…

Bydgoszcz, 10 września 2009 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F21022022

Ulico moja

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Ulico moja
[Rzgowska]

Miałaś kiedyś ciemny bruk do końca.
Miałaś kiedyś rynsztoki po bokach.
Lśniłaś czasem promieniami słońca,
czasem wodą , co w szarych obłokach.

Wywodziłaś  prosto na południe.
Piotrkowskiego traktu przedłużeniem.
W gwarze, kurzu, w nieprzebranym tłumie,
W  ruchu, który twoim przeznaczeniem.

Potem przyszły całkiem nowe czasy.
Zęby bruku ci powyrywali,
latarń nowych posadzili lasy,
czerń asfaltu wzdłuż ciała rozlali.

Smutno patrzę na domy dokoła,
jak znikają, odchodzą gdzieś w przeszłość.
Do pamięci sięgam by przywołać
tamtą ciebie. Ulico ma! Ciężko…

Bydgoszcz, 22 marca 2012 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F29032022

Czerwony Rynek

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Czerwony Rynek
[Rzgowska 58]
Wspomnienie z 10 maja 2003 roku.

Wybrukowany kocimi łbami.
Z nazwy Czerwony. Ot, zwykły rynek.
Budy, przekupki, pełne stragany.
I tłumy ludzi. We snach w nich ginę…

W środy, soboty, gdy dzień targowy,
pełne po brzegi dóbr rozmaitych.
ściągały sznurem fury i wozy
z Tuszyna, Rzgowa i okolicy.

Dzieci biegając pośród przekupek,
stoisk z warzywem, mlekiem, rąbanką,
kurz podnosiły w tupocie stópek
i w złorzeczeniu baby z kaszanką.

I nagle widzę – Rynku już nie ma.
Zniknął, rozpłynął się jak kamfora,
jakby go rozwiał wiatr zapomnienia.
Jakby już wiedział, że przyszła pora.

Landszaft młodzieńczy, zapamiętany,
zmienił się w dziwną, dręczącą marę.
Stoję na Rynku, w przewód splątany
„Przyjeżdżaj szybko! Pożegnać Mamę…”

Bydgoszcz, 14 lutego 2010 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F10052022

Do kina na Rzgowską

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Do kina na Rzgowską
[Rzgowska]

Zbieraj się „Ptaku”! Gnamy do kina.
Do „Romy”, „Mewy” albo „Rekordu”.
Sprawdź co dziś grają. Która godzina?
Rusz się, idziemy. Piąta? No, chodź już!

Więc ruszyliśmy. Pędem, skokami.
„Roma”? Za kwadrans. Kroki ze dwa.
„Mewa”? Na wpół do. To też wypali.
„Rekord”? Na szóstą. Lecimy? – Tak!

„Roma”. Otwarte drzwi jak najszerzej.
Wpadamy z „Ptakiem”. Co grają? – Patrz!
E.., to widziałem. Idziemy dalej.
Zbieramy tyłki. Śmiech dziś czy płacz?

„Mewa”. Z afisza spada płatami
tytuł nieświeży, przebrzmiały dawno.
Zwrot w tył robimy i podskokami
łapiemy tramwaj za drugi wagon.

Tramwajem prosto ulicą Rzgowską.
„Rekord” nas wita na końcu drogi.
Zaprasza wnętrze, a my beztrosko.
Słońce za drzwiami. Już cichną kroki.

Tak, razem z „Ptakiem”, prawie co tydzień,
Rzgowską łazimy z kina do kina,
w poszukiwaniu złudzeń i marzeń.
W piątek idziemy? Jasne! Się trzymaj!

Bydgoszcz, 12 czerwca 2004 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Z żałobnej karty łódzkiego kina:
Kino „Rekord” Rzgowska 2, przy placu Reymonta – NIECZYNNE
Kino „Sfinks” Rzgowska 74 – NIECZYNNE
Kino „Roma” Rzgowska 84, róg Broniewskiego – NIECZYNNE
Kino „Mewa” Rzgowska 92/94, przy Odyńca – NIECZYNNE

F09022022

Kino „Sfinks”

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Kino „Sfinks”
[Rzgowska 74]

Naprzeciwko cukierni Wasiaka,
W parterowym, przysadzistym domu,
Kino „Sfinks” wywieszało swój plakat.
Na nim film. Dziś nieznany nikomu.

Jak wyjęty z plenerów „Aidy”,
przytulony do starych kamienic,
„Sfinks” przycupnął przy drzwiach. Resztki grzywy
czas mu zmierzwił, przygasił blask źrenic.

A na Rynku Czerwonym, tuż obok,
gdy kwitł handel, tłum ludzi, gwar dzieci.
W kinie „Sfinks”, na premierę filmową,
już za groszy trzydzieści bilety.

Minęliśmy się trochę z nim, w czasie.
My za młodzi, więc jakby spóźnieni.
„Sfinksa” nie ma, ni Żyda w chałacie.
Tego Bóg, choćby zechciał, nie zmieni.

Minęliśmy go w drodze do „Romy”,
Zadyszani, w pośpiechu,, spóźnieni.
Dziś premiera. A tytuł? Znajomy.
Leci „Sfinks”. Tylko inne dziś ceny…

Bydgoszcz, 12 czerwca 2004 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Kino „Sfinks” (również znane pod nazwą „Orion” oraz „Colloseum”), ul. Rzgowska 74 – uruchomione w 1909 roku, w specjalnie na ten cel wybudowanym domu parterowym – NIECZYNNE

F08022022

Kino „Mewa”

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Kino „Mewa”
[Rzgowska 92/94]

Za Białym Kościołem dwa kroki,
w obskurnej zatęchłej ruderze –
Film. Nowy. Taśmy dwie rolki.
Sztukmistrz przy projektorze.

Niechybnie młodość i chmurność
wygrała dziś świętą wojnę.
Karnawał! Post już nie świętość.
Zadzieram do góry głowę.

A tam z ekranu, wprost do mnie,
spływają obrazy i dźwięki,
„Ptaku” zaś siedzi koło mnie.
W „Mewie” film grają! Kolejny.

Bydgoszcz, 12 czerwca 2004 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Kino Mewa Rzgowska 92/94, przy Odyńca – NIECZYNNE

F07022022

Kino „Roma”

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Kino „Roma”
[Rzgowska 84]

Ciemne wnętrze, jak Cyganki lico,
zapraszało, kusiło nas zawsze.
Kiedy tylko szliśmy tą ulicą,
wchodziliśmy. Nie na film. Popatrzeć.

Na afisze. Zdjęcia. Na plakaty.
Na gabloty świecące od Rzgowskiej.
Neon „Roma” szklany i garbaty.
Zapowiedzi kinematografii polskiej.

Kiedy zmysły na film już gotowe,
gdy marzenie miało być spełnieniem,
niczym bańki z mydlin, kolorowe,
rozpryskały przez puste kieszenie.

Z Jasiem „Kijem”, co mieszkał sam z matką,
i miał od niej wejściówki-bilety,
wchodziliśmy za darmo, lecz rzadko
się zdarzało to szczęście, niestety.

Częściej jednak, zamiast na premierę,
wybór padał na film już ograny.
Było mniej uzbieranych butelek,
chociaż ojciec nie był mniej pijany.

Za dwa złote, czasem może więcej
Trochę szczęścia, emocji na tyle,
by te taśmy, wypełnione pięknem,
świat zmieniły, choć tylko na chwilę.

Bydgoszcz, 12 czerwca 2004 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Z żałobnej karty łódzkiego kina:
Kino Roma Rzgowska 84, róg Broniewskiego – NIECZYNNE

F04022022

Kino „Rekord”

Z cyklu: Raj utracony. Łódź.

Kino „Rekord”
[Rzgowska 2]

Wyszliśmy z „Ptakiem” dziś po południu.
Poszliśmy prosto, Rzgowską, jak jak strzelił.
Minął nas tramwaj potwornie dudniąc.
My zaś nieśpiesznie, z racji niedzieli.

Zwyczajnie. Razem. Rzgowską do kina.
To już tradycja, niemal rytuał.
Nieważne nawet która godzina.
Bez nas nie zaczną. Przez repertuar.

Idziemy młodzi. Pewnie, radośnie.
Młodość nas niesie, wrażeń nie skąpi.
Idziemy prosto. Nie da się prościej.
Prosto do kina. Deszcz już nie siąpi.

„Rekord” nas wita zgarbiony, duszny,
otwartą, cichą, czarną czeluścią.
Wpadamy w środek. Wybór był słuszny.
Żegnamy Rzgowską cichą i pustą.

Chowam w kieszeni bilet przedarty.
Nisko zapadam w „fotel” drewniany.
Znikają w mroku gasnące lampy…
– Hej, operator! Nie śpij! Włączamy!

Bydgoszcz, 12 czerwca 2004 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Z żałobnej karty łódzkiego kina:
Kino Rekord Rzgowska 2, przy placu Reymonta – NIECZYNNE

F03022022