Nie wierzę w przepowiednie
czyli, co tam pan Nostradamus 467 lat temu na 2023 rok nam wywróżył…
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Jednak kiedy przepowiednie „proroka zagłady, czyli Nostradamusa, zaczynają się sprawdzać na moich oczach, to bez ogródek przyznaję, że skóra na tyłku mi się marszczy. Nie żebym się o siebie obawiał, o świat się obawiam, jak zawsze zresztą. O siebie nie, bo co ma być to będzie. Prędze czy później.
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Nostradamus, publikując swoje „Proroctwa” w 1555 roku, dał światu i przyszłym pokoleniom napisane aluzyjnym językiem opasłe tomisko, które przepowiada wojny, zarazy, klęski żywiołowe, niepokoje społeczne, zabójstwa. Wiele się już sprawdziło. Podobno. Specjalnie zwracam uwagę na słowo „podobno”, gdyż jak zwykle w przypadku proroctw pełnych niejasnych sformułowań bywa, przypisanie tego co się stało, do tego, co zostało przepowiedziane, bywa często w sferze przypuszczeń, wyobrażeń, by nie powiedzieć naciąganych teorii.
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Nostradamus przewidział na rok 2022 powstanie sztucznej inteligencji, co trudno uznać za dokonane, gdyż to, co dzisiaj bierzemy za sztuczną inteligencję, owszem sztuczne jest, ale jeszcze za mało inteligentne, by człowieka zastąpić. Jednak potencjał w tym widać. Podobno przewidział także rosnącą siłę kryptowalut i tu się pomylił, bo o ile miało to miejsce w poprzednich latach, to rok 2022 okazał się dla kryptowalut kompletną klapą i oszałamiającą utratą wartości oraz (sic!) utratą wolności przez ich twórców. Prorok przewidywał także wzrost kanibalizmu, choć wydaje się, że ostatniego człowieka, człowiek skonsumował gdzieś na początku XX wieku i o żadnym późniejszym przypadku nie słyszano. Owszem, jeśli weźmiemy pod uwagę zasoby planety, to widać wyraźnie, że ludzkość zaczęła już zjadać własny ogon i w tym sensie mamy kanibalizm jak się patrzy. Na skalę planety. We wcześniejszych wizjach, Nostradamus zapowiedział, że „gdy słońce spojrzy na lśniące morze, ryby w morzu ugotują się.”, co miało jakoby oznaczać, że jasnowidz przewidział globalne ocieplenie. Jednak prędzej chodziło o wybuch dużego wulkanu, których w 2022 roku kilka było, a których gorąca lawa niejedną rybę w okolicy ugotowała.
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Na 2023 rok Nostradamus wieszczy katastrofy, które mogą zachwiać światem, jaki znamy, Jest tam kometa, która będzie jak „niebiański ogień na królewskim gmachu”. Kometa – nie kometa, coś na jakiś królewski dach spadnie. Prędzej będzie to pocisk, który spadnie z nieba na królewski gmach, tylko jeszcze nie wiadomo, czy będzie to pałac Buckingham czy może jednak Kreml, bo trwająca w Ukrainie wojna, jak nic będzie eskalowała i stanie się zarzewiem światowego konfliktu, co trafnie w sowich przepowiedniach ów Nostradamus przewidział. Jednak kolejna jego przepowiednia, która zakłada, że w 2023 roku „antychryst szybko unicestwi trzech, jego wojna będzie trwała 27 lat (czyli jakoś tak do 2050 roku – przyp. mój), a niewierzący zginą, będą w niewoli, zostaną wygnani”. Sformułowanie, że „antychryst szybko unicestwi trzech”, znaczy wszystko i nic, choć znalazłoby się takich trzech, którzy są na celowniku „antychrysta”, kimkolwiek on jest, choćby trzech kolejnych papieży. Benedykt XVI właśnie dzisiaj umarł, a pochowany zostanie 5 stycznia 2023 roku, obecnie urzędujący Franciszek wybiera się w t 2023 roku na emeryturę i jak nic przyjdzie w 2023 roku trzeci, może ostatni w ogóle. Może to trochę naciągana wizja, ale kto wie jak działa „antychryst”.
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Ciągnąc tę ponura wizję z poprzedniego akapitu dalej, „siedem miesięcy wielkiej wojny sprowadzi na ludzi zło i śmierć. Miliony ludzi umrze, a ocaleni zaczną nowe życie”. Można by to odnosić do wojny w Ukrainie, która trwa już od ponad 300 dni, ale coś mi się wydaje, że prędzej w wyniku eskalacji wojny w Ukrainie, musiałaby się rozpocząć się krótka, ale tragiczna w skutkach wojna światowa. Gorzej, że jak przewiduje Nostradamus, aż 27 lat przyjdzie nam czekać na moment, kiedy ów „antychryst” zostanie pokonany. Jeśli wierzyć w te wizje III wojna światowa, bo o niej tu mowa, zostanie wywołana przez dwie sprzeczne ze sobą religie, a militarne starcia mają skutkować śmiercią połowy mieszkańców Europy. No, to już byłby raczej setki milionów ofiar, a nie miliony, Nie powiem, skóra się znowu marszczy tu i ówdzie.
Nie wierzę w przepowiednie, choć jestem niepoprawnym pesymistą. Jest jednak coś optymistycznego do przekazania. Podobno w 2023 roku, po tej, jak przypuszczam, krótkiej, siedmiomiesięcznej III wojnie światowej, w której zginą miliony Europejczyków, „dwa główne mocarstwa mają połączyć siły w celu utworzenia nowego sojuszu”, a Polska ma pozostać najludniejszym krajem Europy, bo to nie u nas będą toczyć się główne walki. Co więcej, jak przewiduje prorok, w efekcie wojny granice Polski mają sięgać aż Uralu, Kaukazu i Morza Czarnego, a Polska otrzymać wyjątkową misję, by wraz z Francją poprowadzić działania na rzecz zjednoczenia wyniszczonej konfliktami Europy. Z tą Francją to coś mi tu nie bardzo pasuje, ale cała resztę kupiłbym w ciemno. Zresztą, obojętnie z kim, byle zapanował pokój. Szkoda że trzeba będzie na to aż 27 lat, bo przynajmniej tego jestem pewny, że ja do tego szczęśliwego momentu, w 2050 roku, na pewno nie dożyję, ale Państwu tego serdecznie życzę.
Bydgoszcz, 31 grudnia 2022 r.,
© Wojciech Majkowski