Palę bo nie lubię

Palę bo nie lubię

Umieram co dzień, po kawałku,
a mimo wszystko tak Cię kocham.
Inny powiedziałby „wynocha”,
a ja nie umiem. Z niedopałków
mógłbym ułożyć pewnie kopiec
i mauzoleum Ci postawić,
lecz nie potrafię tego sprawić.
Palić zabronić, a nie dopiec.

Więc marzę, w swojej naiwności,
że wreszcie się postawię hardziej.
ale im dalej, kocham bardziej,
choć dym pozbawia mnie radości.

Kiedyś dla sportu, w domu, w klubie,
i na imprezach aż do rana,
siedziałaś u mnie na kolanach,
a ja paliłem, choć nie lubię.
Gdy się poświęcisz, nie ma rady.
Nie ma dobrego za i przeciw.
Nie znajdą wersów też poeci,
więc skończę kiedyś sinoblady.

Bydgoszcz, 12 marca 2018 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha