Wiosno

Wiosno

Wiosno, tu śmieją się z ciebie!
Podobno tyś całkiem zielona,
a zawsześ na zimy pogrzebie
na biało ubrana, niech skonam.

A kiedy przychodzisz, po zimie,
i wodą nabrzmiewasz korzonki,
to jednak, powiedzmy uczciwie,
nie wszystkie. Tak mówią małżonki.

Podobno rozwieszasz na wierzbach
koteczki, choć mówią, że kwiaty.
Nie miauczą, nie grają na nerwach,
jedynie alergik smarkaty.

Przynosisz ze sobą wytchnienie
od smogu, od pluchy i słoty,
lecz okno otworzyć – marzenie –
przez jazgot, kwilenie, świergoty.

Ech, Wiosno, nie śmiać się lecz płakać!
Roboty dokładasz nam co dzień.
Znów trzeba przycinać, wygrabiać,
coś skopać, coś zasiać w ogrodzie.

Lecz wszystko to nic, moja Wiosno,
choć zjawiasz się czasem zawiana,
gdy słońcem po oczach dasz ostro,
ulegnę bez słowa, do rana.

Bydgoszcz, 27 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F30032022

Tobie mój rapsod

Tobie mój rapsod

Ty, co swe dziecko chronisz swym ciałem,
Co pod ostrzałem biegniesz po wodę,
Która ostatni chleba kawałek
Oddajesz jemu chroniąc przed głodem,
By mogło w schronie na chwilę zasnąć…
Tobie mój rapsod.

Ty, co karabin wzięłaś do ręki,
Co gdzieś w okopach czekasz na wroga.
Która miast śpiewać dziecku piosenki
Śpiewasz o wojnie, co w domu progach,
By dać nadzieję, że przetrwa miasto…
Tobie mój rapsod.

Ty, Ukraino, waleczna, dzielna,
Co bywasz matką, żoną, kochanką,
Która miast płakać trwasz niepodzielna,
Stając do walki każdego ranka
Uświęcasz czarną ziemię krwią własną…
Tobie mój rapsod.

A zwłaszcza Tobie, w trakcie ucieczki,
Co chronisz przyszłość narodu swego,
Która ruszyłaś w drogę wraz z dziećmi
Nie wiedząc dokąd, blisko, daleko,
Co kiedyś wrócisz, z nimi, niewiasto…
Tobie mój rapsod.

Bydgoszcz, 24 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Niemożliwe

Niemożliwe
Z inspiracji wierszem Charlesa Bukowskiego pt. „Dla Jane – z całą miłością, która była niewystarczająca”

Robić porządki w Twojej szafie
Brać do ręki i odkładać na zawsze
Bluzki, spódnice, sukienki
Szale, apaszki, chusty
Czapki i rękawiczki
Bieliznę, która chowa w sobie Ciebie
jeszcze gorącą, jeszcze obecną

Tego bym nie chciał

Wyprowadzać na spacer donikąd
Twoje półbuty, sandały, mokasyny
Zapraszać do tańca na pustej sali
Twoje szpilki, baletki, czółenka
Pastować na wieczną zimę
Twoje kozaki, botki, kowbojki

Tego bym nie chciał

Czekać nieuchronnego
Kłócąc się z Bogiem o każdy Twój oddech
Czekać niewyobrażalnego
Złorzecząc Bogu za każdy Twój grymas bólu
Czekać nieosiągalnego
Błagając Boga o łaskę w Twoim imieniu

Tego bym nie chciał

Obudzić się znowu na tamtej dworcowej ławce
Gdzieś w drodze między niebem na ziemi,
A ziemią w niebie, tej co znowu będzie nas nosić
Zacząć jeszcze raz, to wszystko z Tobą,
Choćby każdy dzień był swoim powtórzeniem
Choćby trzeba było uczyć się siebie na nowo

Tego bym chciał

Ty słuchasz i śmiejesz się mówiąc, że:
„Nie wiadomo czyja noga pierwsza.”
A ja bym chciał, żeby moja,
Bo nie wiem, czy wybaczyłbym Bogu,
Kimkolwiek, jakkolwiek, gdziekolwiek
Jest, jeśli jest

Tego bym chciał

Bydgoszcz, 23 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Słoneczną Piotrkowską

Ulica Piotrkowa, Łódź, Pobrano z Wikipedii, dozwolony użytek publiczny

Słoneczną Piotrkowską

W Dzień Poezji i w Święto Poetów,
Chciał poeta ten dzień uczcić wierszem.
W głowie jednak miał tylko stek bzdetów…
Przekłuł balon, wypuścił powietrze
I już lekki, bez żadnych obciążeń,
Ruszył w miasto, wszak pierwszy dzień wiosny,
Myśląc: „Problem niech sam się rozwiąże.”
A gdy wrócił, napisał oktostych:

Z poezją bywa tak, że gdy wiersz spisać trzeba,
Zwykle wychodzi knot, taki, że Boże przebacz.
Zwłaszcza, gdy trzeba w nim, podniośle i z okazji,
By wiersz miał rytm i rym, przyczynkiem był ekstazji…
Jednak, im bardziej chcesz, tym marniej rzecz wychodzi.
Poetą rzadko ten, kto byle wierszyk spłodzi.
Dlatego innym dam, dziś do popisu pole.
Ja dzisiaj wyjdę z ram. Pisanie dziś… chromolę.

A gdy skończył poeta oktostych,
Spojrzał drwiąco na to, co napisał
I rzekł głośno: „Dziś pierwszy dzień wiosny!
Inne święta to blaga i lipa.
Niech świętują, gdy komuś potrzeba.
Mnie nie trzeba. Ja wolę beztrosko
Wiosnę wdychać, popatrzeć na drzewa.
Pójść na przestrzał słoneczną Piotrkowską.”

Bydgoszcz, 21 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

Zdążymy

Zdążymy

Wiosna za oknem. Popatrz! Świat
zagląda w okno złotym świtem.
Nad lasem płynie ciepły wiatr,
łąki woalką mgieł podszyte.

Zaraz się zazieleni w krąg,
rowy zażółcą łany mniszka.
Ważki uniesie ciepły prąd
nad rechoczące rozlewiska.

Wierzbom płaczącym otrze łzy
szmer, co przez zimę drzemał w lesie.
Brzozom opowie nasze sny,
nim wszystkim ptakom je zaniesie.

Dzień, gdy się zbudzi, będzie trwał
nim wieczór chmury zaczerwieni.
Noc ześle spokój, jedność ciał,
pod powiekami przymkniętymi.

Znowu będziemy marzyć, śnić.
Bielą zakwitnie sad wiśniowy.
Będziemy znów odliczać dni
na koniec lata niegotowi.

Kiedy jesienny pierwszy świt
zjawi się ścieżką od torfowisk,
nadziei wysnujemy nić
z pajęczynowych chust wrzosowisk.

Zanim najgorsza zima z zim
zabierze nas w ostatnią drogę,
zdążymy się nacieszyć tym
co najpiękniejsze, co nam drogie.

Bydgoszcz, 14 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F10032022

Wiara

Z cyklu: Tryptyk wojenny. Wiersz pierwszy.

Wiara

nie pozwala umrzeć
choć sama odbiega na bok
kryjąc się przed kolejnymi bombardowaniami
zastępuje tak wiele
choć sama nie potrafi zastąpić chleba i wody
mleka dla dziecka, ciszy i bezpieczeństwa
bierze do ręki karabin
choć sama przypomina by wybaczać wrogom

woła i nasłuchuje odpowiedzi
między kolejnymi wybuchami pocisków
i… przegrywa z wojną

do czasu

Bydgoszcz, 10 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F14032022

Miłość

Z cyklu: Tryptyk wojenny. Wiersz trzeci.

Miłość

całuje zdjęcie
jedyne, które wyniosła ze spalonego domu
wysyła wiadomości choć od dawna nie odbiera telefonu
codziennie maluje usta
choć jego ulubiony karmin nie pasuje do
przysypanych kurzem gruzowiska jej ciemnych loków
dziecku mówi, że wyjechał w daleką podróż
przecież w końcu wróci do domu i przytuli ich oboje

woła i nasłuchuje odpowiedzi
między kolejnymi wybuchami pocisków
i… przegrywa z wojną

do czasu

Bydgoszcz, 10 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F16032022

Nadzieja

Z cyklu: Tryptyk wojenny. Wiersz drugi.

Nadzieja

gubi się w szkieletach pustych domów
przysiada w niezasiedlonych ptasich gniazdach
czasem obdarzy promieniem słońca
samotną pluszową zabawkę
czekającą w wyrwanym oknie na zapamiętaną dziecięcą rękę
w zrytych pociskami ogrodach
beznadziejnie szuka kwiatów do rozbitego wazonu
woła i nasłuchuje odpowiedzi
między kolejnymi wybuchami pocisków
i… przegrywa z wojną

do czasu

Bydgoszcz, 10 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F15032022

Nie mów mi

Nie mów mi

Nie mów mi: „Żegnaj.” Powiedz: „Do widzenia.”
W pamięci schowam wszystkie dni, te przeszłe.
Przyszłe, gdy będą, będą niczym tchnienia
wiosny nad stepem, jaskółką na wietrze.

Nad ciche miasta, nad spalone wioski,
nad drzew kikuty, pola nieobsiane,
duch mój się wzniesie i na skrzydłach wiosny
pomknie wysoko, tobie na spotkanie.

Gdy ulubioną piosenkę zaśpiewasz,
odpowie echo mówiąc, że przychodzę.
Trawy się skłonią, rozszumią się drzewa.
Powiem ci: „Witaj”, gdy staniesz na drodze.

To nic, że echem powrócę jedynie.
Mgłą, którą w polu gładzi wiatr wiosenny.
Na zawsze wierny, nim twój śpiew przeminie,
prześlę ci uśmiech wiosenny, promienny.

Weźmiesz go w ręce, niczym dar najdroższy.
Usta zanurzysz, jakby w moje usta.
Ten pocałunek będzie mi najsłodszy.
Będzie mi światłem w ciemności gdzie pustka.

Bydgoszcz, 9 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F10032022

Mają skrzydła

Mają skrzydła
Kobietom. Na co dzień i w Dniu Kobiet
W odpowiedzi Wisławie Szymborskiej na jej wiersz „Portret kobiecy”

Na skrzydłach jednakowo unoszą dziecko;
przez zbyt głęboką kałużę po letniej burzy,
przez rzekę, na której most zerwany wybuchem.

Skrzydłami jednakowo chronią dziecko;
przed słońca upałem i zimową zawieruchą,
przed tynkiem spadającym ze stropu schronu .

Jednakowo biorą pod swoje skrzydła każde dziecko;
zrodzone z miłości, z ich łona,
przygarnięte z miłości, uciekające przed wojną.

Czasem dostają skrzydeł nadzwyczajnych;
Gdy przychodzi im wznieść się wyżej, dalej, szybciej.
Obojętnie, po wiedzę czy pomoc.
Gdy przychodzi im spaść na każdego niczym jastrząb.
Obojętnie, kto nastaje na życie ich dzieci.
Gdy przychodzi im góry przenosić.
Obojętnie jak wielkie i ciężkie.

Mają skrzydła jak anioł.
Nie tylko dla dzieci.
Kobiety.

Bydgoszcz, 8 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

………………………………………………………………………………..

Portret kobiecy

Musi być do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie, po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Wisława Szymborska

Oto jest człowiek

Oto jest człowiek
Ecce homo

Oto jest człowiek. Pod ostrzałem.

Ramiona, barki – świeże rany.
Przebite wojskiem obie stopy.
Koroną z cierni – samoloty.
Konwój jak pętla. Oddech rwany.

Serce wciąż bije, trwa w nadziei.
Oczy wciąż śmiało patrzą w niebo.
Umysł nie pyta już dlaczego
i kto weń strzela, skąd się wzięli.

Bok krwawi z ran uchodźców falą,
chroniąc swe dzieci i bezbronnych.
Wciąż trwa w uporze swym, niezłomny,
choć burzą wszystko, wszystko palą.

Wciąż stoi, w dłoniach oręż trzyma.
Jeśli przyklęka, to do strzału.
Ręce, gdy wznosi, dla sygnału,
że wciąż się broni, że wytrzyma.

Oto jest człowiek, niepokorny.
Niezłomny duchem oraz ciałem.
Miliony ludzi w nim schowałem
w tym jednym ciele, niepozornym.

To Ukraina, pod obstrzałem.

Bydgoszcz, 7 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F08032022

To będzie całkiem inna wojna

To będzie całkiem inna wojna

A oni siedzą, a oni radzą.
Oni im ślą wyrazy wsparcia.
O bohaterstwie coś im kadzą
jakby dążyli do wyparcia.
„Nie nasza wojna, tylko wasza.
Możemy wysłać trochę broni.
Trochę naboi do kałasza.
Zrobić restrykcje, łzę uronić.”
I tak bez przerwy, wciąż to samo.
„Niebo otwarte musi zostać.”
I stoją za żelazną bramą
bezużyteczni. Taki rozkaz.

Na miasta pocisk za pociskiem.
Śmierć, przerażenie, głód, ruiny.
Choć tak dalekie, będzie bliskie.
Nie zna bezpieczny dnia, godziny.
W końcu ta wojna przyjdzie do tych,
co dziś w fotelach siedzą, radzą.
Wojna w ekranach, co na dotyk,
wyrwie się, runie kanonadą.
I przyjdzie do nich w całej krasie.
Zamieni miasta w gruzowiska.
I zrozumieją, poniewczasie,
że oni winni są iż przyszła.

Jednak wciąż siedzą, dalej radzą.
Ciągle im ślą wyrazy wsparcia.
O bohaterstwie nadal kadzą,
a w Ukrainie cichną starcia.
Czyja ta wojna? Kto umiera?
Przed jaką prawdą świat się broni?
Nie będzie jutra jeśli teraz
bandycki reżim ich rozgromi.
Jutro nie będzie takie samo,
choć wcale tak nie musi zostać.
Rozkaz: „Nam strzelać nie kazano!”
Najwyższy czas odwołać – Rozkaz!

Jednak nie ruszą, strach okrutny.
Wszechatomowy szantaż działa.
W oczach mam obraz jakże smutny
– wszędzie ruiny, martwe ciała.
Niebo bez ptaków, drzewa – liści,
Domy bez okien, miasta – ducha.
Daleko, w świecie, konformiści
zdejmują sankcje, handel rusza.
I wszystko się zaczyna kręcić
jakby nie było żadnej wojny,
ale do czasu… Już go nęci,
już nowy plan obmyśla, zbrojny.

W końcu i do nas przyjdzie, z mocą.
Przykręcą gaz, dostawy ropy.
Jednak do drzwi nie załomocą,
i nie postawią wrogiej stopy.
To będzie całkiem inna wojna.
Nie da nam naszych praw wykrzyczeć.
Wpierw zniknie prawda, niewygodna,
a zaraz po niej każą milczeć.
Potem zabiorą nam nadzieję,
wiarę i miłość, bo przeszkadza
i nim spostrzeżesz co się dzieje,
już u nich w ręku będzie władza.

Bydgoszcz, 5 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F06032022

Ptakom

Ptakom

Spoglądam w niebo, coraz częściej.
Wiem, że przylecą, już są w drodze.
Już niesie je powietrze ciepłe,
więc ja naprzeciw im wychodzę.
W kluczach, stadami lecą, w parach,
otwartym niebem, dniem i nocą.
Wnet zameldują się w moczarach,
milionem dźwięków śpiew rozniosą.
Jedne popłyną, gnane dalej
klangoru dźwiękiem wciąż niesione.
Inne przysiądą tu na stałe,
uwiją gniazda niezliczone.
Jesienią znowu gdzieś wyruszą,
a z nimi dzieci tegoroczne,
popłynę z nimi, choćby duszą,
choćbym do wiosny stał wciąż w oknie.


Ptaki, co wiosny tej, ze Wschodu,
ciągniecie do nas wbrew naturze,
przed wojną, śmiercią, czasem głodu…
Może wam przyjdzie zostać dłużej.
Może tu gniazda założycie,
lecz wiem, że przyjdzie taka wiosna,
gdy znów na Wschód stąd wyruszycie
na serca swego tęskny rozkaz.

Bydgoszcz, 4 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F05032022

Noc i dzień

Noc i dzień

Nocą wstają słońca.
Nieproszone, przedwczesne.
Za dnia słońce zachodzi
za chmury czarnego dymu.

Ptaki zrywają się do lotu
spłoszone świtem pocisku, nie jastrzębia.
Bezpańskie psy formują watahy
idące za znajomym zapachem,
który każe im wracać do wilczej natury.

Nocą znikają ludzie.
Nieproszeni, przedwcześnie.
Za dnia wychodzą ze schronów ku słońcu
jak dym z komina.
Nieśpiesznie, ostrożnie, chybotliwie.

Dzielą się nadzieją
sypiąc okruchy ostatniego chleba
ptakom ocalałym po nocnej kanonadzie.
Zupełnie jakby miało to ich uchronić
przed nadlatującym z oddali
jastrzębiem wypuszczonym ludzką ręką.

Nocą gasną życia.
Niepotrzebnie, przedwcześnie.
Za dnia płoną zgliszcza.
Nieprzebrane, nieme.

Bydgoszcz, 3 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F04032022

Czasoprzestrzeń

Czasoprzestrzeń
W Międzynarodowym Dniu Pisarzy

Zważaj na słowa wierszem, prozą.
Równie są życiem jak i śmiercią,
ptakiem na niebie, stawem, brzozą,
kulą świszczącą albo pięścią.

Stwarzasz postaci, światy różne,
cokolwiek niesie wyobraźnia.
Potem je niszczysz słów koturnem
i stawiasz kropkę. Kropek armia.

Ten napisany człowiek znika.
Droga spisana już nie wiedzie.
Wracają słowa do słownika.
Do schronu, gdzie im przyjdzie siedzieć.

Ręka nad klawiaturą zwisa.
Nie sięga pióra, choć jest wieczne.
Nie ma nikogo. Nikt nie czyta.
Jedynym słowem CZASOPRZESTRZEŃ.

Bydgoszcz, 3 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F03032022

Uwierz

Uwierz

Dokąd ta kula wystrzelona?
Komu posłałeś ją i po co?
Może ta tobie przeznaczona
już mknie, już w drodze ciemną nocą.

Z przeciwnej strony, tamten człowiek,
jak ty, z nadzieją lot jej śledzi.
I jeszcze nie wie, lecz się dowie,
że twoja też ku niemu leci.

A jeśli trafi, jeśli zginiesz,
nawet nie dowiesz się czyś trafił.
I on podobnie, gdy nie minie
go twoja kula. Los jednaki.

Odłóż karabin, broń wszelaką,
choć pocisk w drodze, jeszcze warto,
nim ktoś pomyśli, że to atom
będzie decydującą kartą.

Zanim rakiety wystrzelone
skąd – nie wiadomo oraz po co,
ludzkości całej przeznaczone,
spadną na głowy ciemną nocą.

Może ta kula, w twoją stronę,
chybi, zabłądzi, nie doleci.
Może tej twojej przeznaczone,
jego nie trafić, tam naprzeciw.

Nadzieja, ona zmienia wszystko.
Lecąca kulę zmienia w ptaka.
Nienawiść w miłość. Dystans w bliskość.
Wrogów w przyjaciół. Losy świata.

Drzewa zaszumią pozadrzewnie.
Śmierć nie nadleci cichym lotem.
Stanie się jutro, choć niepewne.
Uwierz, że będzie jakieś potem.

Bydgoszcz, 2 marca 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F03032022

Empatia

*** (empatia)

drżącą, pomarszczoną dłonią
wrzuca do puszki z datkami więcej niż ją stać
otwiera drzwi bezpiecznego domu
szukającemu schronienia przed wojną
śpieszy ze słowem otuchy
choćby ją samą osaczało przerażenie
ma twarz człowieka patrzącego
prosto w oczy potrzebującego
czyni nas ludźmi

empatia

Bydgoszcz, 25 lutego 2022 r.,

© Wojciech Majkowski

Milton Ha
Milton Ha

F02032022