Dbajcie o Adamowi Gwarze, któremu Anieli porwali czapkę…
Rzeczy gubią się same.
Apaszki i parasolki.
Klucze, choć nanizane.
Z lekami gubią się fiolki.
Gubią się rękawiczki,
szaliki gubią i czapki.
Gubią się same, z nikim,
a potem…, to są wydatki.
Rzeczy gubią się same.
Gdyby zgubiły się ze mną,
znalazłby się same…
Znalazły, to wiem na pewno.
Czasem je Anioł porwie…,
jak Adamowi tę czapkę.
Jakby go nie nazywać,
w końcu okazał się wiatrem.
Rzeczy gubią się same.
Dlatego dbajcie o rzeczy.
Nowe, te wychuchane
czy stare, miejcie w swej pieczy.
A jeszcze bardziej dbajcie
o ludzi, co zagubieni,
bo kto ich w czas odnajdzie
niż inny człowiek, na Ziemi.
Ech, ci poeci, w gębie wciąż pecik,
albo upije, albo przeleci,
zanim w swym wierszu gdzieś wyżej wzleci,
może nie każdy, tylko co trzeci,
reszta naiwna jak małe dzieci.
Ech, ci poeci, ech ci poeci…
Wiecznie brylują jedynie w sieci,
a co napiszą to same śmieci,
krytyków maja tam gdzie kotlecik,
może nie każdy, tylko co trzeci,
reszta mizerna, na łbie tupecik.
Ech, ci poeci, ech ci poeci…
Siedzą po nocach, w oknie naprzeciw,
mówią do siebie, nie lubią dzieci,
wolą trójkąty, a nie tercecik,
może nie każdy, tylko co trzeci,
reszta popiera lub bywa przeciw.
Ech, ci poeci, ech ci poeci…
Gdy wiersz im wyjdzie, raz, drugi, trzeci,
to zaraz każdy z wierszem tym leci,
by wydać tomik, nagrać kuplecik,
może nie każdy, tylko co trzeci,
reszta wyrzuca tekścik do śmieci.
Ech, ci poeci, ech ci poeci…